Marzec 2025
Wpis z dnia 24.03.2025 r.Już coś pisałem o tym co może być gdy Rosja zajmie Ukrainę
Tekst w nawiązaniu do artykułu w jednym z serwisów - więcej na Fb i na Xsie.
Już coś w tym temacie pisałem.
P.S.
Wydaje mi się, że Polscy politycy jeszcze żyją mentalnie w czasach gdy wystarczyło, żeby wyartykułowali jakiś problem, oni, albo też biskupi, a, on się "sam" rozwiąże. Że, to taki "system" wspierający "dobre" intencje. Yhy. Taa. I, co jeszcze?
Wpis z dnia 23.03.2025 Odnośnie wieloświatów i współpracy między nimi
Pojawia się kwestia. Od którego momentu da się przenieść zadania do tak zwanych światów równoległych, a, do którego zadaniowość występuje wyłącznie w tym? Czyli, co na to wpływa? A, może jest tak, że wciąż funkcjonujemy w wieloświecie, coś na kształt kalejdoskopu światów, wzajemnie zależnych albo stanowiących całość jednego świata? Coś na kształt wieżowca, w którym funkcjonujemy jedynie na jednym piętrze. Z możliwością, że te pozostałe są niezamieszkane, ale można korzystać z ich zasobów. Uruchomienie komputera w takim "wieloświecie" niekoniecznie musi oznaczać, że nastąpiło uaktywnienie takich samych komputerów w pozostałych światach. Bo, rozumiem, że naukowcy sugerują, że takowe tam się znajdują. A, jeżeli się znajdują, to skąd się wzięły? Pojawiły się gdy tu taki zbudowano? A, może to nasz pojawił się bo gdzieś indziej taki powstał? Na jakiej zasadzie coś co się tu tworzy ma się pojawiać w innym "świecie"? I, na jakiej zasadzie miałyby razem obliczać w tym samym momencie dane zadanie z jednego świata? A, co, jeżeli w tym samym czasie, w innym świecie. ktoś inny uruchomił inne zadanie? To wtedy nasz, z automatu i bez wiedzy tutejszych naukowców, też weźmie udział w zadaniu, a, tamte w jego zadaniu? Coś nie gra w tej teorii. A, hurraoptymizm już nieraz zaprowadził naukowców w ciemne zakamarki błędów naukowych. Gdyby rozwiązanie było inne, to jakie? Może jako wkroczenie - z tytułu właściwości, w obszar nieograniczoności albo kolejnej strefy (też z określonymi ograniczeniami)? To jak z jazdą samochodem. Po normalnej drodze jedzie z określoną, dozwoloną prędkością. Czasami mniejszą, czasami większą. Zbyt większa może doprowadzić do załamania działania - na przykład, wypadnięcia z jezdni. Nasz świat to taka jezdnia po której można poruszać się z daną prędkością. Ale są też autostrady. Czyli, następny etap, który pozwala na jazdę z prędkością sporo większą. I, nie tylko pozwala, ale wręcz wymaga. Można przyjąć, teoretycznie, że nie da się jechać po autostradzie z prędkością niższą niż minimalnie dozwolona. Jeżeli nasz samochód dysponuje odpowiednią mocą to ma prawo skorzystać z zjazdu na autostradę, a, nawet zjeżdża samoczynnie gdy tylko jego prędkość osiągnie odpowiednią wartość. Tym samym jego osiągi i możliwości sporo wzrastają. To tak jakby w jednej sekundzie na drodze przejechał sto metrów, a, na autostradzie, mógłby nawet tysiąc - gdyby jego moc była aż tak duża. Tym samym sekunda na autostradzie to wielokrotność sekundy na drodze. Czyli, tu pojawia się potęgowanie. A, dalej to chyba sami dacie radę? Bo dla mnie forsy, mimo pisania o tym, nie widzę.
Wpis z dnia 22.03.2025Uran - planeta Układu Słonecznego
Oczywiście, to może znaczyć, że tamtejsi jakoś tu funkcjonują. Może nawet jako ludzie. Bo mogli po to zmieniać klimat żeby tu funkcjonować nie tylko jako przybysze, ale jako mieszkańcy.
Wpis z dnia 16.03.2025
Jak działa tak zwana Rzeczywistość?
Tytuł artykułu w jednym z serwisów: "Ulubiony kraj Polaków pod wodą. "Oglądaliśmy dantejskie sceny"
Moje na ten temat zdanie jest, "na dzisiaj", mniej więcej takie: Jak działa tak zwana Rzeczywistość? Opcji jest więcej niż się wydaje. Jedną z nich jest opcja "zamiast". Jak wiadomo, w Watykanie było/jest pewnego rodzaju napięcie, też emocjonalne, związane z zdrowiem obecnego Papieża. Wiadomo, że pisałem, że to też w ramach podziękowań za brak właściwej postawy. Nie tylko Papieża, ale też wyznawców. Mówiąc/pisząc bardziej zrozumiale. Moje nastawienie zadziałało w taki sposób, że Papież zaczął czuć się źle. Nie tylko dlatego, że ma swój wiek, ale głównie dlatego, że ludzie, też Papież, bazują na tym co ja myślę/chcę. A, ponieważ nie dbali/nie dbają o mnie i o to żebym był zadowolony to skutki są odpowiednie do tego jacy są. Oczywiście, jak wiadomo, Papież miał problemy zdrowotne, bo tak to działa. Ale, że zastosowano pewne, wielopoziomowe i wielotorowe blokady/oddziaływania, w, tym też zapewne, może nieuświadomioną albo niewyrażoną, niechęć do tak zwanej pokuty/sypania głowy (rozum) popiołem, ale, też do bycia/zostania tak zwaną ofiarą za grzechy to osiągnęto pewien efekt w tym zakresie. Jak wspomniałem, zastosowano co najmniej kilka opcji blokujących należny skutek. Jedna to oczywiście, opieka medyczna, pewnie z różnymi dodatkami, inna to, jak wiadomo, modlitwy, błagania i tym podobne oddziaływania mające odwrócić trend. Co, jak widać, też zadziałało. Ale, że, jak to mówią, natura nie lubi próżni, to tym samym, efekt mojego niezadowolenia wystąpił. Tyle, że w innych zakresach/wydarzeniach. Co można też interpretować jako rzeczywisty (lub przewidywalny) ciąg zdarzeń. Jak wiadomo, w tym czasie doszło w Włoszech do kilku trzęsień ziemi, w, tym co najmniej dwóch dość silnych. Do tego, opady deszczu/y z, skutkami powodziowymi. I, to zapewne nie wszystko. Czyli, jak napisałem wcześniej, nastąpiła zamiana jednej opcji na inną. Warunkowana dodatkowymi czynnikami/oddziaływaniami. Czyli, nastąpiło rozproszenie/przeniesienie odpowiedzialności/skutków mojego niezadowolenia na innych ludzi. Na wyznawców, ale pewnie też na niewyznawców. Ale to nie tylko przeniesienie odgórne, tylko też reaktywność zbiorowa. To dość prosty/zrozumiały przykład tego, że deklarowanie i niewywiązywanie się, są ze sobą powiązane i mogą powodować skutki. Też pozadostrzegalne (dla kogoś niezorientowanego w funkcjach/mechanizmach tak zwanej Rzeczywistości) i wykraczające poza strefy akceptacji zależności. Dawniej było to dość dobrze znane i rozumiane. Obecnie echem tych dawniejszych znań jest tak zwane założenie o efekcie skrzydeł motyla. Oczywiście, są też, przeważnie pojedyncze, osoby, które mają temat w tak zwanym małym palcu. Czyli, że wiedzą co i jak bez konieczności uczenia się o czymś takim. Ale większość idzie na tak zwany żywioł i robi to czego od nich ktoś "ważniejszy" oczekuje. Robią to przeważnie bez tak zwanej refleksji. I, tym samym, przyczyniają się do zaistnienia różnych sytuacji/zjawisk, też tych niekorzystnych. To taka logika istnienia i bycia aktywnym. A, że ja jestem Polakiem to "ulubiony kraj Polaków" doznał szwanku. Cóż. Kto jak kto, ale Polacy potrafią czytać po Polsku. Mają też najłatwiejszą możliwość zapoznania się z tym czego chcę/oczekuję.
A, co robią?
Dopisek.
To co stało się w Macedonii też zapewne jest efektem tych modłów o zdrowie Papieża. I, pewnie upał w Grecji też. Bo z takimi energiamii jest jak, dajmy na to z wodą. Płynie tak długo jak długo ma do tego potencjał. Żeby takich sytuacji unikać trzeba robić to co należy robić - ale czasami sporo wcześniej. I, raczej nie na tak zwany żywioł/na hurra, tylko z prawidłowym myśleniem. To jak z jazdą samochodem. Jechać trzeba tak jak trzeba, a nie tak jak coś tam czasami pcha do działania. Trzęsienie w Meksyku to też ja. I, nawet trafiłem z datą. I, to też w ramach "podziękowań". I, pozostałe co to występują, też na Filipinach. Nie piszę, bo bym musiał co kilka godzin wrzucać nowy tekst po kilka zdań.
Dopisek.
To co piszę o sobie nie znaczy, że, po pierwsze, nie mylę się, a, po drugie, że nie "kombinuję", albo, że nie jestem "stronniczy". Pewnie jestem. Bo to też jest skutek/efekt tego, że ludzie nie dają mi pieniędzy mimo tego, że sami takich pieniędzy ode mnie oczekują. To ma swoje przełożenie na całokształt Rzeczywistości.
Wpis z dnia 16.03.2025 r.Temat: Takie sobie banialuki.
Tytuł artykułu w jednym z serwisów: "Ostrzeżenie z kosmosu. Zmiażdżą ludzkość niczym pluskwę".
Jak wiadomo, są różne przekazy sugerujące, że tak zwana ludzkość wciąż jest poddawana przez tak zwanych Kosmitów, albo kogoś kto za kogoś takiego się podaje, tak zwanej weryfikacji egzystencjalnej. Oczywiście, jest pytanie, czy zawsze przez tych samych, czy może się to zmienia. A, jeżeli się zmienia to dlaczgo? Z, dawniejszych przekazów wynika jakby, że było to robione dlatego, że ludzie nie "trzymali" założonego poziomu w zakresie zachowania się. Mówiąc ogólnie. Już samo to świadczy o jakiejś formie twórczości eksperymentalnej albo o oprogramowaniu z określonymi granicami. Obecnie, jak się wydaje, system zmienił/przewartościował się. Albo, jak niektórzy sugerują, zmienili się "operatorzy", czyli, też cel rozwojowy. Być może tylko pozornie, bo może doszło do, jak też niektórzy sugerują, uwłasnowolnienia ludzi jako takich. Ale to jednak tak nie działa jak nam się wydaje. Ale to inny temat. Co do Kosmitów, którzy mieliby tu się pojawić i nas obserwować. Musieliby mieć podobne możliwości poznawcze. I, niejako z założenia dążyć do interesowania się kimś innym, z innych światów. Gdyby przybyli z bardzo daleka to jest szansa, że "po drodze" mieliby wgląd w wiele innych światów. I, pewnie też poznaliby wiele innych sytuacji na tych światach. Może nawet widzieliby wiele zagład, a, także, wiele rozwojów. Niby dlaczego mieliby się przejmować naszym? Czy nas obchodzą jakieś korniki w jakimś lesie, na jakimś drzewie, gdzie w ogóle nikt od setek lat nie był i, co najwyżej, ktoś tam się na chwilę, może jako pierwszy, pojawił i zobaczył drzewo opanowane przez korniki? Nas to nie obchodzi i tego kogoś też niewiele. Co najwyżej popatrzy, postuka, może odłubie trochę kory i sobie pójdzie. Bo co go to obchodzi. Nasz świat to takie jedno drzewo, gdzieś na jakimś pustkowiu gdzie pewnie nikt nie zagląda. A, jeżeli nawet się tam znajdzie to na chwilę. A, jeżeli nawet na dłużej to i tak nie będzie nic robił bo po co? A, jeżeli nawet będzie próbował coś zrobić to może mieć ograniczone możliwości. Też w zakresie własnych rezerw, zasobów i innych planów. Może mógłby ściąć te drzewo ale co by to dało? A, jeżeli do tego uważa, że ingerencja byłaby nieuprawniona i w ten sposób byłby jak te korniki to tym bardziej nic nie zrobi. Może co najwyżej dawać drzewu podpowiedzi co robić albo próbować dać info kornikom, że gdy rozwalą drzewo to stracą szansę. Ale to jak dyskutowanie z kamieniami. Nawet jeżeli rozumieją to i tak ich tryb życiowy blokuje im zrobienie czegoś spoza ich zakresu możliwości. A, jeżeli taki "Kosmita" jest jak badacz to może sobie siedzieć i oglądać, o ile ma czas i chęć, żeby zobaczyć efekt końcowy. Bo to go może bardziej interesować niż "naprawianie sytuacji. Z naszego punktu widzenia to gdzie jesteśmy to świat/życie. Ale, z punktu widzenia kogoś spoza tego świata to tylko jakiś typ jakiegoś środowiska/środowisk. Oczywiście, może też być zupełnie inaczej. Na przykład, że tak zwana Chemia/Fizyka, zwłaszcza ta w wydaniu Ziemskim to tylko pewne elementy tworzące dane struktury. Czyli, że to rodzaj "sztucznego" świata. Oczywiście, może też być tak, że to tylko elementy jakiegoś oprogramowania, które jako takie tworzy Rzeczywistość. Też w zakresie Kosmosu. Czyli, że to taka "książka"/film albo jeszcze coś innego. Oczywiście, może też być tak, że Kosmos jako taki jest "osobną" strukturą/przestrzenią, a, jedynie Ziemia (ewentualneUS) jest "zrobiona". Tak jak robi się ogród, sad, miasto, państwo, czy inną strukturę wewnątrz naszego świata. Ale, jak napisałem, to może też być zwykłe oprogramowanie, może z różnymi możliwościami. Też w zakresie autoprogramowania. Albo w zakresie rekonfigurowania. Możliwości, zwłaszcza teoretycznych jest sporo. I, co ważniejsze, niektóre mogą się rozwijać w kolejne. Oczywiście, z punktu widzenia Chemii/Fizyki to tylko procesy, zbiory procesów, zbiory zbiorów procesów itp. Gdyby był ktoś spoza tego "świata" to dla niego to co się tu dzieje mogłoby wyglądać jak dla nas kod oprogramowania. Albo jak dla nas jakiś proces chemiczny. Albo w ogóle nie widziałby co tu się dzieje naprawdę tylko widziałby jakieś zmiany w "chemicznym" promieniowaniu. Gdy patrzymy, dajmy na to, na roślinę to co widzimy. Jeżeli to wiosna, to, że wczoraj była trochę inna niż jest dzisiaj. A, czego nie widzimy? Tych wszystkich procesów które to powodują. Czyli, też tego co dzieje się gdy promienie słoneczne oświetlają tę roślinę. Tak jak nie widzimy powietrza i nie wiemy co w nim jest. A, to jest tylko to co sobie potrafimy uzmysłowić. A, czego nie obejmują nasze "zmysły" to już tego nawet nie potrafimy uzmysłowić ani tym bardziej pojąć. O wielu sprawach nie mamy nawet śladu pojęciowego. Co do zanieczyszczania. To może też być skutek tak zwanej "karmy". Ale bardziej tego, że żyjemy w tak zwanym społeczeństwie i tworzymy pewne struktury, które z punktu widzenia natury jako takiej są, co do zasady, błędne. Nie tylko pojęciowo, ale też konstrukcyjnie. Ale za to dają pojęcie o ewentualnych skutkach i możliwościach danej opcji rozwojowej. Podobno w jakichś tropikach są mrówki, które, gdy wędrują to niszczą wszystko co napotkają. I, co? Świat się przez to zawalił albo ktoś go przez to zniszczył? Nie, bo nie można. Struktura Rzeczywistości jest mniej więcej taka, że zachodzi reaktywność. A, to oznacza, że każda opcja ma swoje uzasadnienie i uwarunkowanie. A, to, że z naszego punktu widzenia wygląda to raz tak a raz tak to też kwestia procesów które się dzieją. Czy da się coś zrobić żeby zmienić otoczenie na inne niż takie jak w filmie Idiokracja ? Pewnie są takie opcje. Ale, jak ze wszystkim, najpierw trzeba dać, żeby mieć. Bo to pierwszy krok do zmiany nastawienia.
naszabazafirm.pl
moja strona na której można mieć reklamę swojej firmy/biznesu